Godne poznania

głosy

Znamienite osobowości kultury wypowiadają się o swoim prywatnym stosunku do Georga Philippa Telemanna.

 

Reinhard Goebel (artysta)

Czy pamięta Pan swoje pierwsze spotkanie z muzyką Telemanna albo szczególne przeżycie z nią związane?
Po duecie B-dur z „Der getreue Music-Meister“, który jako dziewięciolatek wykonałem z moją nauczycielką fletu (nadal mam te nuty!!), niezmiernie zafascynowała mnie suita C-dur z trzema obojami solo, wykonana przez Winschermanna z „Deutsche Bachsolisten“! Za każdym razem byłem urzeczony wznoszącymi się i opadającymi w pustkę korowodami skrzypiec, także „Harlequinade“ i „Sommeil“. Zawsze, gdy dyryguję tym utworem, zapominam o minionych 45 latach i staram się zarazić orkiestrę zachwytem tego małego chłopca nad tak porywającą sztuką: i zwykle mi się to udaje!

Którą(e) kompozycję(e) Telemanna zabrałby Pan ze sobą na bezludną wyspę?
A co miałbym niby robić z „Telemannem“ na bezludnej wyspie? Śpiewać żółwiom lub drzewom?? Na bezludnej wyspie dałbym sobie radę i bez Telemanna, po pierwsze mam w głowie wiele jego utworów, po drugie, gdybym musiał już popłynąć na bezludną wyspę, chętnie odpocząłbym od Telemanna i mu podobnych. Jednakże ciężko byłoby mi zrezygnować z mojego abonamentu Titanica oraz FAZ z ich codziennymi prawdziwie-satyrycznymi wiadomościami.

O czym, przy kieliszku wina, porozmawiałby Pan z Telemannem?

Wysoki Sądzie, żadnych osobliwych pytań! Gdyby chciał, mógłby mi opowiedzieć coś o swoim życiu, jestem bardzo dobrym słuchaczem …

Co odróżnia Telemanna od innych?
Urok, dowcip lekkość, dystans, francoisité … właściwie te wszystkie cechy, których się zwykło oczekiwać dopiero po klasycyzmie, szczególnie w czasach Haydna.

[Źródło: Telemann z Magdeburga. Szczególne 50 lat. Program Magdeburskich Dni Telemanna 9-18 marca 2012, str. 145]